Przejdź do treści
Przejdź do stopki

[TYLKO U NAS] Sz. Wójcik: Nie chodzi tylko o zwierzęta futerkowe czy ubój rytualny, chodzi o ideologię. Jest to proces humanizowania zwierząt, animalizowania człowieka, zrównywania praw jednych i drugich

Treść

Nie chodzi tylko o zwierzęta futerkowe, nie chodzi o ubój rytualny, to chodzi o pewną ideologię, o czym mówimy od dawna. Od lat ostrzegamy, że jest proces, który dzieje się na naszych oczach, proces humanizowania zwierząt, animalizowania człowieka, zrównywania praw jednych i drugich. To jest bardzo niebezpieczny precedens, przed którym, jeśli się nie uchronimy, to pociągnie za sobą daleko idące konsekwencje – mówił Szczepan Wójcik, prezes Instytutu Gospodarki Rolnej, hodowca norek amerykańskich, w niedzielnym programie „Wieś – to też Polska” na antenie TV Trwam.

Rolnicy są krytyczni wobec „Piątki dla zwierząt”. Projekt uderza nie tylko w hodowców zwierząt na futra, ale w wiele innych branż rolniczych. [czytaj więcej]

Gość programu rolniczego TV Trwam zwrócił uwagę, że gdyby nie toruńskie media (Radio Maryja i TV Trwam), to w ogóle nie miałby szansy, by się wypowiedzieć, by przedstawić swoje zdanie.

– Naszym przeciwnikiem jest m.in. pan Krzysztof Czabański, czyli szef Rady Mediów Narodowych, która odpowiada za Telewizję Polską i publiczne radio. Rzeczywiście tak jest, bo czasu antenowego nie dostaliśmy na jakiekolwiek wyrażenie swoich obaw, swojego zdania. Telewizja Polska, Polskie Radio w ogóle nie pyta nas o zdanie i nie daje nam czasu antenowego, natomiast ma go bardzo dużo dla wszystkich organizacji anty-hodowlanych, których statutowym celem jest walka z hodowlami w Polsce oraz ma czas dla wszystkich innych naszych przeciwników, którzy za cel obrali sobie walkę z hodowlami zwierząt. Jest to bardzo nierówna, niesprawiedliwa walka. Jest to pewnego rodzaju precedens, który ma wprowadzić ustawa, czyli niszczenie polskiego rolnictwa. Nie dziwię się naszym przeciwnikom, że nie dają nam czasu antenowego. Dlaczego? Dlatego, że gdybyśmy wypowiedzieli własne zdanie, gdybyśmy powiedzieli prawdę, jak to wszystko wygląda, to okazałoby się, że absolutna większość społeczeństwa jest przeciwna tej ustawie. Ustawie, która chce niszczenia polskiego rolnictwa – powiedział Szczepan Wójcik.

Prezes Instytutu Gospodarki Rolnej podkreślił, że jedyną możliwością walki z hodowcami jest odebranie im głosu.   

– Niektórzy posłowie i dziennikarze Telewizji Polskiej działają w taki sposób, że nie dają nam żadnego prawa głosu. Natomiast atakują. Atakują z imienia i nazwiska, atakują personalnie nie dając możliwości obrony. Wielkie pokłony i podziękowania dla mediów toruńskich, bo gdyby nie wy, to zwyczajnie nie moglibyśmy powiedzieć własnego zdania do nikogo i nikt do tej pory nie usłyszałby naszego wołania – zaznaczył hodowca norek amerykańskich. 

Aktualnie Instytut Gospodarki Rolnej traktowany jest jako zarzut, gdyż przeciwnicy hodowli zwierząt futerkowych argumentują to tak, że Instytut stworzony jest na własne potrzeby jego założycieli.

– Dzisiaj każda firma, każdy przedsiębiorca i prowadzenie firmy są zarzutem. Dzisiaj każdy, kto prowadzi własny biznes, od razu jest skazany. Dzisiaj prowadzenie gospodarstwa rolnego, prowadzenie firmy jest zarzutem. Podobne zarzuty były w czasach komuny i dzisiaj podobnie się je stosuje. Instytut Gospodarki Rolnej i to, co robimy, to prace społeczne dla ludzi, pomagamy ludziom. Jesteśmy komunikatorem między rolnikami a społeczeństwem miejskim. Proponowałbym, żeby wszyscy, którzy nas atakują za to, co robimy, przyjrzeli się dokładnie temu, czym faktycznie się zajmujemy i jak mocno pomagamy polskiej wsi. Bo jak się okazuje i co pokazuje dzisiejszy przykład, gdyby nie to, co stworzyliśmy, gdyby nie to, co mamy i gdyby nie to, że mamy jakąkolwiek możliwość komunikowania się z rolnikami, to już  kompletnie bylibyśmy zniszczeni. Niestety po drugiej stronie mamy bardzo silnego przeciwnika. Mamy przeciwnika, który dysponuje nieograniczonymi pieniędzmi na walkę z nami, nie dopuszczając nas do głosu – podkreślił Szczepan Wójcik.

Gość programu „Wieś – to też Polska” wskazał, że za postulatami dot. niszczenia polskiej wsi, polskiego rolnictwa są także posłowie partii rządzącej z Prawa i Sprawiedliwości. [więcej]

– Nie chodzi tylko o zwierzęta futerkowe, nie chodzi o ubój rytualny, to chodzi o pewną ideologię, o czym mówimy od dawna. Od lat ostrzegamy, że jest proces, który dzieje się na naszych oczach, proces humanizowania zwierząt, animalizowania człowieka, zrównywania praw jednych i drugich. To jest bardzo niebezpieczny precedens, przed którym, jeśli się nie uchronimy, to pociągnie za sobą daleko idące konsekwencje. Dzisiaj jest to atak na branżę hodowców zwierząt futerkowych, na ubój rytualny, a jutro będzie, używając dokładnie takich samych argumentów, atak na hodowlę drobiu, na produkcję jaj. Już widzimy zdjęcia w internecie, bilbordy w Warszawie, które nawołują do tego, żeby nie spożywać mleka, żeby nie spożywać jaj, bo przecież to mleko należy do krowy czy te jaja należą do kury, która je zniosła. (…) Można się nie zgadzać z hodowlą zwierząt futerkowych, można nie akceptować takiej, czy innej działalności, można mieć do tego prawo, ale to, co się dzieje, pokazuje jedną rzecz, że jedną ustawą, jednej nocy można zniszczyć dorobek życia dziesiątek rodzin, setek ludzi – powiedział hodowca norek amerykańskich.

Jak zaznaczył rozmówca TV Trwam decyzje w parlamencie nie podejmują się same i to nie dzieje się bez konkretnej przyczyny.

– One podejmują się na skutek pewnych działań, pewnych grup lobbystycznych, organizacji anty-hodowlanych, które biorą pieniądze, które zarabiają na tym, które poczyniły sobie znakomite źródło dochodu właśnie na atakowaniu polskiej gospodarki. Dziwię się posłom Prawa i Sprawiedliwości, że weszli w tę narrację, że dali się zmanipulować, a niektórzy być może nawet w to wierzą. Mam pytanie do nich: Czy kiedykolwiek byliście na fermie zwierząt futerkowych? Czy widzieliście kiedykolwiek na własne oczy, jak to wygląda? I czy wasze decyzje, bardzo ważne, które będą rzutowały na życie tysięcy ludzi, będą opierane wyłącznie na przekazach medialnych? Czy tak ma wyglądać zarządzanie państwem, że to, co zobaczmy, pokazane przez naszą konkurencję będzie dla was punktem wyjścia do niszczenia polskiej gospodarki? Proszę Państwa, Szanowni Posłowie, zapraszamy do nas. Zobaczcie, jak to wygląda naprawdę. (…) Zawalczcie o nas, a nie o cudzą gospodarkę. Rozwijajcie nas, polską gospodarkę, Polskę, a nie dbajcie o to, żeby Zachód, czy inne kraje przejmowały to, co bardzo łatwo jednym podpisem jesteście w stanie zniszczyć – powiedział hodowca.

Prezes Instytutu Gospodarki Rolnej dodał także, że chodzi nie tylko o zwierzęta futerkowe, ale o produkty uboczne, które pozostają w hodowlach czy różnego rodzaju przetwórstwach.

– To wszystko należałoby spalić, a spalić trzeba by było w niemieckich spalarniach na terytorium Polski i za to wszystko zapłacić. Mówimy o wartości 750 tys. ton produktów ubocznych, które trafią w niemieckie ręce, za utylizację których państwo polskie będzie musiało zapłacić, czyli my podatnicy np. poprzez wyższe ceny żywności. Mówimy o kwocie ok. 1 mld złotych, które będzie trzeba zapłacić. Bój toczy się o dwie rzeczy: o przejęcie hodowli zwierząt futerkowych, ale też o przejęcie rynku odpadów, czyli tzw. produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego – podsumował Szczepan Wójcik.

radiomaryja.pl

Żródło: radiomaryja.pl, 21

Autor: mj

Tagi: "Piątka dla zwierząt" Szczepan Wójcik zwierzęta futerkowe