Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jak przepoczwarzał się komunizm

Treść

4 czerwca 1989 r. wcale nie był dniem, w którym wywalczono niepodległość Polski. Na mocy układów Okrągłego Stołu doszło wówczas do niedemokratycznych wyborów, gdzie przedstawiciele reżimu komunistycznego mieli zagwarantowane w Sejmie aż 65 procent miejsc. Taka sytuacja w istocie spowolniła procesy niepodległościowe w Polsce. Do takich m.in. wniosków doszli uczestnicy wczorajszej konferencji w Sejmie.

Profesor Mirosław Piotrowski, poseł do Parlamentu Europejskiego, nawiązał w trakcie spotkania do daty 4 czerwca 1989 roku. Zaznaczył, że nie odbyły się wtedy wolne i demokratyczne wybory, bo ustalono przy Okrągłym Stole, iż 65 proc. miejsc w Sejmie przypadnie przedstawicielom PZPR, ZSL, SD oraz stronnictw prorządowych, natomiast o pozostałe 35 proc. ubiegać się będą kandydaci bezpartyjni. - W czerwcu 1945 r. Władysław Gomułka z właściwą sobie szczerością wyznał: "władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy". Była to linia strategiczna sięgająca w nieskończoność i nie zdołały jej zachwiać wydarzeń Października 1956, Marca 1968 r., Grudnia 1970, Radomia 1976, ani także tych na Wybrzeżu w 1980 r. - mówił Piotrowski.
Kolejni prelegenci podkreślali, że 4 czerwca był niczym innym jak przepoczwarzeniem się komunizmu. Poważne wątpliwości co do świętowania 4 czerwca jako święta niepodległości miał przede wszystkim Jan Olszewski, premier w latach 1991-1992. - Mówiło się, że to był dzień wolnych wyborów, a przecież nie były one demokratyczne - powiedział. Olszewski wskazał m.in. na fakt, że jedna trzecia społeczeństwa nie wzięła w nich udziału, by wyrazić swoją dezaprobatę wobec zatwierdzonych przy Okrągłym Stole gwarancji miejsc dla komunistów w przyszłym parlamencie. Olszewski przypomniał, że 4 czerwca - ale 1992 r. - to także data związana z obaleniem jego rządu, który jako pierwszy w powojennej Polsce został wyłoniony w wyniku prawdziwie demokratycznych procedur. - Mimo doznanej wtedy porażki, ten okres był ważnym etapem w procesie wybijania się na niepodległość. W jednej dziedzinie dokonaliśmy rzeczy, której odwrócić już się nie dało. Uważaliśmy mianowicie za zasadniczy problem utrwalenie bezpieczeństwa kraju, nie dopuściliśmy do utworzenia w byłych wojskowych bazach sowieckich polsko-rosyjskich spółek o statusie międzynarodowym. Wtedy decydowało się, czy będziemy elementem tego, co w latach 1945-
-1989 nazywało się wolnym światem - zauważył Olszewski.
Poseł Antoni Macierewicz (PiS), szef MSW w rządzie Olszewskiego, zaznaczył, że ten rząd podjął także inne doniosłe dla wywalczenia przez Polskę niepodległości problemy. - Proces lustracji i dekomunizacji, gdyby wówczas nie został rozpoczęty, nie znalazłby swoich późniejszych kontynuacji ani w ustawie lustracyjnej, ani w ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej. Jeżeli dzisiaj możemy się zapoznawać z setkami książek wydanych przez IPN, jeżeli powoli, a jednak powraca prawda historyczna o tym, co się zdarzyło w Polsce po 1944 r., jeżeli poznajemy prawdziwe biografie katów i polskich bohaterów, to tylko dlatego (...), że wówczas tamten rząd zdecydował się uchwałę lustracyjną wesprzeć, a następnie ją rozpocząć i zrealizować - podkreślił Macierewicz.
Kornel Morawiecki, legendarny przywódca "Solidarności Walczącej", nie ma również wątpliwości, że wybory z 1989 r. były błędem. - Uważaliśmy bowiem, że Polskę stać na wolne wybory, a ten upadek komunizmu powinien być zadekretowany w sposób uczciwy, a nie jako droga do transformacji systemu, do jego wpasowania w nową rzeczywistość geopolityczną. To był błąd ocierający się o zdradę - konkluduje Morawiecki w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2009-06-05

Autor: wa