Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Stan wojenny zamiast rozejmu

Treść

Rozejm pomiędzy Ukrainą a Rosją nadal nie jest przestrzegany – Kijów rozważa więc wprowadzenie stanu wojennego

„Prorosyjscy rebelianci we wschodniej Ukrainie kilka razy złamali w ciągu ostatniej doby warunki zawieszenia broni w konflikcie z siłami rządowymi” – głosi oświadczenie dowództwa operacji antyterrorystycznej w Kijowie. Jak wyjaśniono, w sumie terroryści pięć razy naruszyli zawieszenie broni. Ostrzelali m.in. pozycje sił antyterrorystycznych w okolicach miejscowości: Nyżnia Krynka, Żdaniwka, Zołote, Pisky i Faszcziwka.

W odpowiedzi na te doniesienia premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk powiedział, że w przypadku niedotrzymania rozejmu na wschodzie kraju zaistnieje konieczność wprowadzenia stanu wojennego. – W sytuacji, gdy istnieje plan pokojowy, plan pokojowy popierają Unia Europejska i USA i planu pokojowego dotrzymuje Rosja, stanu wojennego oczywiście nie potrzeba. Ale jeśli ten rozejm zakończy się tak, jak kończyły się wszystkie wcześniejsze rozejmy, i to nie tylko na Ukrainie, innego wariantu nie będzie – zauważył Jaceniuk.

Władza dla wojska

Według premiera, główną zaletą wprowadzenia stanu wojennego jest to, że kraj przechodzi na administrację wojenną i dowództwo wojskowe otrzymuje pełnię władzy. – Minus jest taki, że nasi zachodni partnerzy będą mówić, że to niewłaściwe, gdyż zamkniemy sobie kanały potrzebne do prowadzenia negocjacji, do planu pokojowego, do rozwiązania tej sytuacji metodami niewojskowymi – tłumaczył szef rządu w Kijowie. Jaceniuk podkreślił, że zawieszenie broni jest niezbędne w celu ochrony życia i przegrupowania sił. Przedstawiciele władz wyjaśniają, że ukraińscy wojskowi otwierają ogień wyłącznie w odpowiedzi na ataki separatystów i żołnierzy rosyjskich, ale używają tylko lekkiej broni strzeleckiej. Lotnictwo i artyleria nie są w tych akcjach używane, aby nie dawać drugiej stronie pretekstu do kolejnych ataków.

Jednocześnie władze Ukrainy przekazały, że wciąż trwają rozmowy na temat wymiany jeńców między siłami ukraińskimi a przedstawicielami rebeliantów. „Są pewne sukcesy w rozwiązywaniu tej kwestii. Trwają konsultacje, jednak szczegóły zostaną ogłoszone po dokonaniu wymiany” – podkreślono w komunikacie dowództwa operacji.

Unia wierzy w rozejm

Tymczasem przedstawiciele UE wierzą, że Rosja i wspierane przez nią bojówki dotrzymają umów. – Unia Europejska jest gotowa cofnąć zapowiedziane na poniedziałek kolejne sankcje wobec Rosji, jeśli obowiązujące od piątku zawieszenie broni we wschodniej Ukrainie zostanie utrzymane – oświadczył przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. – Jeśli zawieszenie broni będzie obowiązywać i/lub rozpoczną się rozmowy pokojowe, jesteśmy gotowi do cofnięcia sankcji – powiedział Van Rompuy. – Najważniejsze było osiągnięcie porozumienia w sprawie rozejmu. Kilka incydentów miało miejsce. Musimy zaczekać z oceną, czy będą się one powtarzały, czy też były to odosobnione przypadki – dodał.

Nowy pakiet sankcji przeciwko Rosji, uzgodniony przez ambasadorów państw UE, musi zostać jeszcze zatwierdzony przez państwa członkowskie w tzw. procedurze pisemnej. Według dyplomatów, restrykcje obejmują m.in. rozszerzoną listę osób z Rosji z zakazem wjazdu do UE, zamrożenie aktywów, restrykcje kredytowe wobec rosyjskich firm i zakaz eksportu do Rosji towarów o podwójnym zastosowaniu: cywilnym i wojskowym. Sankcje mają dotknąć takie przedsiębiorstwa, jak Gazprom Bank, Gazprom Nieft (naftową filię Gazpromu), a według dziennika „Financial Times” także koncern Rosnieft. Według nieoficjalnych doniesień na liście objętych sankcjami nie ma ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, który bezpośrednio odpowiada za akcje armii rosyjskiej na Ukrainie.

Ponad trzy tysiące zabitych

Tymczasem jak donosi ONZ, stale rośnie liczba ofiar rosyjsko-ukraińskiego konfliktu. – Liczba osób zabitych w konflikcie na wschodzie Ukrainy wzrosła do ponad 3 tysięcy, jeśli wliczy się ofiary lipcowej katastrofy malezyjskiego Boeinga 777 – poinformował zastępca sekretarza generalnego ONZ ds. praw człowieka Ivan Simonović. – Od wybuchu konfliktu w kwietniu na Ukrainie śmierć poniosło 2729 osób – oświadczył Simonović na specjalnym posiedzeniu Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w Wiedniu. Liczba ofiar przewyższa 3 tysiące, jeśli wliczy się 298 osób, które zginęły w katastrofie samolotu Malaysia Airlines. Niespełna dwa tygodnie temu Simonović informował, że w sumie na Ukrainie zginęły 2593 osoby, w tym cywile, ukraińscy żołnierze i prorosyjscy separatyści.

Na tym samym posiedzeniu OBWE ambasador Szwajcarii przy tej organizacji Thomas Greminger powiedział, że rozejm obowiązujący od piątku we wschodniej Ukrainie „jest utrzymywany, ale pozostaje kruchy”. Dodał, że kluczowe dla zawieszenia broni między Ukrainą a separatystami w jej wschodnich obwodach kluczowe są najbliższe dni. Nieco innego zdania są komentatorzy w Niemczech. Dziennik „Sueddeutsche Zeitung” ostro skrytykował warunki zawieszenia broni uzgodnione w Mińsku między władzami Ukrainy a prorosyjskimi separatystami, oceniając, że plan pokojowy z Mińska nie przybliża Kijowa do prawdziwego pokoju. W komentarzu redakcyjnym gazeta zaznacza, że podpisany w Mińsku plan zobowiązuje Ukrainę do przyznania częściom regionów donieckiego i ługańskiego autonomii, a przywódcom rebeliantów zapewnia bezkarność. W ocenie autora, realizacja tego dokumentu „byłaby równoznaczna z rezygnacją z jedności Ukrainy i faktycznym uznaniem organizowanej przez Kreml polityki przemocy”. Gazeta wskazuje także na zapis porozumienia mówiący o opuszczeniu Ukrainy przez wszystkie nielegalne oddziały zbrojne, sprzęt wojskowy oraz rebeliantów i najemników. „Przecież dyktatura separatystów opiera się właśnie na tych rebeliantach, najemnikach i dostarczanych przez Moskwę czołgach i broni” – zauważa komentator. Jak podkreśla, Kreml, wycofując rebeliantów, którymi dowodzi, straciłby możliwość wywierania presji na Kijów. „Realizacja tego centralnego punktu porozumienia wydaje się całkowicie nierealistyczna” – czytamy.

Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik, 9 września 2014

Autor: mj